Na blogu Rupieciarnia.com , który śledzę z ciekawością i przyjemnością, znalazłam wpis o albumie dla przyszłej mamy. Wtedy przypomniałam sobie pewne zdarzenie.
Przed kilkoma laty prowadziłam zajęcia i jedna ze studentek nie mogła na nie chodzić, bo jej ciąża była zagrożona.
Bardzo jednak chciała zaliczyć przedmiot, ale jak „odrobić zastępczo” zajęcia, na których uczymy się działań teatralnych, różnych technik plastycznych , tańca, muzyki…
Zaproponowałam jej tworzenie „Dziennika dla bliźniaków”. Pisała w nim, wyklejała, oddawała w rożny sposób to, co działo się na naszych zajęciach, ale adresując do swoich dzieci, które miały się dopiero urodzić.
Przyniosła mi ten dziennik na zaliczenie. Pociągnęła go do 2 pierwszych miesięcy życia dzieci…
Przyznam, że był to BARDZO WZRUSZAJĄCY dokument.
Marta z "Rupieciarni" zrobiła dla przyszłej mamy piękny, profesjonalny album. GRATULUJĘ!
Ale tamten dziennik, tworzony w zwykłym zeszycie bez linii i kratek… też był piękny!!!
Aż żal, że go nie sfotografowałam, ale chyba był zbyt osobisty...